Cicho, cicho, tu nie ma nikogo,
zaskrzypiał pies drewnianą podłogą.
Koty na dachach spijają deszcz,
kominy chmurzą – duchowy ich ziew.
Między tobą a mną – tu nie ma nikogo,
znój w ciałach tylko zatacza się błogo.
Kropla z sufitu to pot, czy to deszcz,
papierosa dym dziś strzela w twą pierś.
Za oknem pękniętym, pęknięta jest twarz,
to truje, to psuje, przebiega w nim czas.
Zwiędły parapet, rozdarte zasłony,
rodzi się wiatr, konają kolory.