wtorek, 13 marca 2012

Przestrzeń wspólna


Przestrzeń wspólna.


Homo est animal sociale
Człowiek jest istotą społeczną jak głosił Arystoteles. To właśnie dzięki społeczeństwu, albo przez nie, każda nowa w nim jednostka buduje swoją osobowość społeczną. W społeczeństwie człowiek może się realizować, może na nie oddziaływać ale musi liczyć się z reakcją na każdy swój czyn.  Akcja, reakcja - nim dziecko dowie się o takim prawie z lekcji fizyki, odczuje je nie raz, nie dwa na własnej skórze, podczas interakcji z dziećmi w przedszkolu. 
Bardzo bym chciał aby tekst ten został utrzymany w tym lekko patetycznym nastroju. Żeby atmosfera, którą spowodowało wspomnienie łacińskiej mądrości i imienia filozofa sprzed wieków opiewała między wersami, między słowami, aż do ostatniej kropki! NIESTETY. Magiczne puff. A może na szczęście? Na szczęście będzie znów z przymrużeniem oka i bez zbędnej pompa- bombastyczności! 

Homo homini lupus
Człowiek, człowiekowi wilkiem parafrazując Plauta. Wybaczcie, nie mogłem się powstrzymać, łacina rządzi. Chociaż prawda jest taka, że na polskim podwórku, na polskim chodniku i w polskim kinie (a jak!) łacina ma się dobrze, rodacy kochają przecinać nią zdania – dlatego ja kroję nią tekst, tnę na części, zamiast akapitów! Nie ma co jednak narzekać, Polak nie tylko łaciną na chodniku się posługuje, ale także śpiewnie atakuje angielskim, faktycznie, nie można zarzucić, że Polacy nie znają języków obcych! Oj znają, znają. Jednak mało są wrażliwi społecznie, chociaż zdarzy się, że starszej pani w przypływie nagłego heroizmu spowodowanego martyrologiczną nagonką polskiej kinematografii miejsca ustąpi w tramwaju młody chłopiec, czując przy tym napływ tak silnych emocji jakby co najmniej ową babcię (rodowitą Polkę na schwał!) uratował przed bliższym fizycznym kontaktem z jakimś dziadkiem z Wermachtu! Pot mu po czole spływa, słyszy oklaski motorniczego i podziw społeczny otula go jak dobrze ścięty kardigan. Może jednak Polacy to naród społecznie uwrażliwiony, tylko niemyślący społecznie?

Cogito ergo sum
Myślę więc jestem – Kartezjusz. Młodzieniec dostrzegł w końcu tę uroczą, biedną staruszkę (która prawdopodobnie od co najmniej piętnastu minut nad nim stała, dygotała, sapała i charkała) kiedy to zapach jej pamiętającej czasy Lenina wazeliny wywarł wystarczająco silną presję na jego receptorach węchu! Nie można więc zarzucić, że nie jest wrażliwy społecznie. Po prostu niewystarczająco jest spostrzegawczy, gdyby był, reakcja byłaby przecież natychmiastowa! Niespostrzegawczy Polak cechuje się też tym, że nie zauważa, że do autobusu chce wejść dwadzieścia osób, a cały przegub jest pusty. Stanie przy wejściu jak ta kłoda i nie ruszy, nie wejdzie sam głębiej, ale i innym nie da. "Jestem kłodą, jestem kłodą" zdaje się myśleć jegomość. W byciu kłodą pomaga stoicki spokój, niezwracanie uwagi na jakiekolwiek drgania egzogeniczne. Należy także być tak roztargnionym, że gdy kilka osób stojących za kłodą w autobusie chce wyjść, kłoda pośrodku wyjścia stać będzie, ale nie zmieni swojego położenia. "Jestem kłodą, jedyną kłodą w tym autobusie, spokój mnie ogarnia, jestem spokojem". Na pewno te kłody są wrażliwe społecznie, jednak niezbyt bystre, intelektualnie niedopracowane. Polacy w ogóle lubią być kłodami. Kłody pod nogi! To tak jak stanąć przy przejściu dla pieszych, ale stać tam i rozmawiać pięcioosobową grupą i nie przechodzić na drugą stronę mimo zielonego światła, zablokować w analogiczny sposób wąskie korytarze na uczelniach, dodatkowo wyciągając kłodkonóżki jak szlabany! To nie brak wrażliwości, to brak wystarczającej ilości zwojów mózgowych. Coś nie do nadrobienia! 

Ab alio exspectes, alteri quod feceris
Od innego oczekuj tego, co robisz drugiemu - to nie Yoda tylko Seneka. Spostrzegłem przeto ja, że moja społeczna wrażliwość wzrasta z każdym dniem, okazuje się, że można, że wcale nie boli, że wcale nie wymaga wielkiego wysiłku intelektualnego, trochę empatii. Empatia! Słowo klucz. Dlatego następnym razem jak będziecie w sklepie z ogromnym wózkiem z zakupami, przepuśćcie człowieka z butelką piwa, niech nie czeka piętnastu minut spragniony biedaczek! Rozmawiając w grupie zejdźcie z najbardziej ruchliwej części chodnika czy korytarza! A w autobusie myślcie o sobie raczej jako o brzozie, niż o dębie, a najlepiej jak o gazie a nie o g****e. 

Karakuliambro!