[www.filmweb.pl]
Pamiętam też jak w końcu Titanic wszedł na srebrny ekran i mogłem obejrzeć film marzeń, cóż może cali przekątnej trochę mniej miał ekran mojego telewizora niż ten kinowy, ale wrażenie i tak było piorunujące. Piorunujące - tak, jednak nie poczułem się na tyle wzruszony aby płakać. To był błąd - jak myślałem. Czułem ogromną, olbrzymią presję społeczną! Na filmie Titanic musisz płakać, jest to tak romantyczna, dramatyczna, łzawa historia. Miłość, nienawiść, śmierć - brzmi banalnie. Może i tak, natomiast ową presję czułem i nie potrafiłem się tej presji poddać. Nie płakałem przez cały film, chociaż naturalnie było mi w pewien sposób przykro. Zresztą co dziesięciolatek może odczuwać widząc wielką miłosną opowieść, skoro miłości romantycznej nie miał okazji poznać. W każdym razie presja, którą odczuwałem wygrała podczas napisów końcowych. Wymusiłem kilka łez i poczułem katharsis! Tak, byłem wolny! Wypłakałem te emocje i w szkole mogłem się pochwalić, że też jestem tak wrażliwy jak wszyscy inni...
Możliwość powrócenia do klasyki amerykańskiego kina po piętnastu latach była czymś niesamowitym. Niesamowitym dlatego, że nigdy nie spodziewałem się, że uda mi się zobaczyć Titanica w kinie. Zwykłem dzielić filmy pojawiające się w kinie na te kinowe, i te, które obejrzane na mniejszym ekranie nie tracą na swej wartości. Titanic z pewnością jest filmem kinowym. Zaskakujący jest fakt, że reklama Play zrobiona w 3D była lepszej jakości niż sam film. Wmawiane nam użycie techniki 3D jest jedną wielką pomyłką i wkrętem, jednak film sam się broni, jest świetny sam w sobie i czy w 3D, czy nie, warto go zobaczyć na wielkim ekranie!
Oddany,
M.