czwartek, 6 grudnia 2012

Egzamin.


Jutro pierwszy egzamin. Pierwszy egzamin w tym roku akademickim, a co za tym idzie pierwsze prawdziwe emocje. W związku z powyższym powinienem naostrzyć piłę i rżnąć ostro zadany materiał. Jak zwykle chęci są, i jak zwykle wychodzi... jak zwykle! 

Zawsze w takich momentach, sytuacjach podbramkowych, przedegzaminowych, przypomina mi się, że... 
muszę posprzątać w kuchni. Pozmywać naczynia i umyć zlew. Piekarnik także długo już nie mógł się doprosić czyszczenia, dziś mu więc ulegnę. Gotowanie? Czemu nie! Z chęcią podskoczę do lodówki, przejrzę co jest, czego nie ma, może podjem tutaj coś, może tam. Kawka, herbatka, ciasteczko! Wyjątkowo krzywo zasłane łóżko - muszę coś z tym zrobić. Czuję się jak perfekcyjna pani domu! 

Mimo usilnych starań nie przeglądania internetowych portali rozrywkowych, informacyjnych, aukcyjnych itp. zawsze znajduję coś nowego, coś równie interesującego. Szkoda, że na co dzień mało mnie interesują przedegzaminowe czynności. Chwila! Muszę wyjąć pranie i wstawić następne (teraz kuchenne ścierki!). Bardzo żałuję, ale nic na to poradzić nie mogę. Taki już jest los studenta. Przywyknij albo zgiń.