niedziela, 8 grudnia 2013

Tempo.

Dostałem ostatnio wiadomość na jednym z portali społecznościowych, którego nazwy nie wymienię, co by nie robić reklamy, antyreklamy, co by nie lokować produktu itp. itd., choć może powinienem. Wiadomość odnośnie bloga, domyślam się, że tego, może tego drugiego, ale także wchodzącego w zbiór ekshibicjonizmu psychicznego, jakkolwiek pretensjonalnie to dla mnie dzisiaj brzmi. 

W tej wiadomości, sympatyczna jednostka zwróciła mi uwagę, że minęło już trochę czasu odkąd coś napisałem. A treści starsze wydawały jej się być w miarę ciekawe. Przynajmniej tak odebrałem sens tej wiadomości, która, de facto, zmusiła mnie do wystukania tych kilkunastu, -dziesięciu, -set słów. 

Tempo, z góry narzucone, w jakim zmienia się życie, czasem jest po prostu zbyt szybkie i człowiek w swej naturze gotów się zagubić, zatracić, zapomnieć. O tyle dobrze, że sinusoida zmian zmienia się także, czasem po intensywnym okresie staje się bardziej płaska, łagodna. A łagodność owa daje nam ten czas, aby w końcu uporządkować te wszystkie zmiany, ten cały burdel stworzony przez szalejące, dziką pasją opętane tornado. 

Właśnie sprzątam.
Myślę, że jeszcze trochę to sprzątanie mi zajmie.
Chyba, że wpadnę w kolejny wir.

Wiatr się wzmaga.

M.

środa, 26 czerwca 2013

Bądź brzozą.

Podstawowym sposobem porozumiewania się ludzi jest komunikacja werbalna a więc słowo. Słowo od którego podobno wszystko się zaczęło. Czasem słowa jednak nie są wystarczające, w takich sytuacjach więcej informacji potrafimy przekazać za pomocą gestykulacji czy mimiki. Taki wzmocniony przekaz powinien być łatwy do zrozumienia dla naszego rozmówcy, oczywiście jeżeli włada on naszym językiem i pochodzi z tego samego kręgu kulturowego. Weźmy taką dobrze skonstruowaną wypowiedź... poprawnie zbudowane zdanie, pewność, że rozmówca zna słowa, którymi się posługujemy, odpowiednia intonacja i artykulacja a do tego odpowiednia mimika i gestykulacja. Nasz przekaz powinien być już oczywisty, ale czy dzieje się tak w rzeczywistości? Co sprawia, że ludzie mimo jasnych komunikatów nie potrafią się zrozumieć? Ograniczenie intelektualne? Zacietrzewienie? A może niechęć jednej ze stron do osiągnięcia porozumienia? 

Zazwyczaj staram się, szczególnie przy tzw. ważnych rozmowach poruszających problemy, konstruować wypowiedź jasno, akcentować odpowiednie słowa nie mówiąc jednak wszystkiego. Nie sztuką jest powiedzieć wszystko, człowiek w pewnych sytuacjach powinien zamilknąć, dać swojemu rozmówcy do zrozumienia co chciałby powiedzieć, co myśli, ale niekoniecznie werbalizować wprost owo zagadnienie. Podstawowymi zagrożeniami dla takiego sposobu myślenia są ograniczenie rozmówcy oraz ogromne różnice w procesie poznawczym obu osób. Ludzie niewyczuwający ironii, sarkazmu i innych zabiegów mających na celu przedstawienie poglądów w sposób nie wprost uważani są za osoby o niższym niż przeciętny poziomie intelektualnym. W tym wypadku z góry jesteśmy skazani na porażkę, bowiem nauczenie kogoś odbierania przekazu spomiędzy słów nie należy do łatwych, jeżeli w ogóle jest możliwe, a na pewno nie jest dostępne dla wszystkich. W drugim przypadku stajemy przed ścianą i zaczynamy walkę. Jak wiadomo, ciężko walczyć ze ścianą; ściana zbudowana jest z innych materiałów niż my i zapewne inaczej postrzega świat, jeżeli w ogóle to robi (dla potrzeb tego rozumowania przyjmijmy, że tak jest). Tak więc ściana patrząca na nas z góry bądź z dołu zdaje się mieć zupełnie odmienną od nas perspektywę. Może udawać, że nas rozumie, my też możemy to robić, jednak nie prowadzi to do porozumienia faktycznego. Możemy ścianie tłumaczyć, ona może zrozumieć albo nie, może także starać tłumaczyć nam pewne rzeczy. Możemy także kucnąć lub wspiąć się, aby być na wysokości naszego rozmówcy i spróbować spojrzeć jego oczyma na świat, wiedząc, że on/a tego nie potrafi.

Problem jest jednak taki, że ściana to dąb a nie brzoza. Ścianę albo trzeba zaakceptować albo zburzyć. Tak samo jest z dębem, brzoza się ugnie. Najlepszym więc parterem do rozmów są brzozy, nie dlatego że zdają się one nie mieć własnego zdania, o nie! Brzozy zdają się być najlepsze ze względu na ich elastyczność, która pozwala im spojrzeć na zagadnienie omawiane z różnych perspektyw, bez potrzeby łamania się. Brzoza może spojrzeć z dołu i z góry a potem trwać pionowo przy swoim. Brzoza rozumie, bo nie ogranicza jej schemat poprzez jaki dąb czy ściana zostali już dawno ograniczeni z chwilą narodzin, powstania. Brzoza pragnie zrozumieć ale i porozumieć się, czego dąb czy ściana zrobić nie chcą, bo koszt takich pertraktacji byłby dla nich zbyt wysoki. Wyrastali oni bowiem w sztampie, więc nawet jeżeli się starają, nie są w stanie się zmienić, ani spojrzeć na zagadnienie z innej perspektywy. Taki typ jest nastawiony na pielęgnację tylko własnych potrzeb, uważając że tylko one są w życiu ważne. Porozumienie w takim przypadku niemożliwe jest do osiągnięcia. Nie lękaj się, bądź brzozą. 

środa, 8 maja 2013

skaż(enie)

chcesz pielęgnować rany
zresztą
te same które wyrządziłeś
zgadzam się
zawsze miałem słabość
do słów
choć już zaschnięte powierzam
uczucia
nie goisz przeciwnie brudzisz
ropieję